Pandemia: rośnie przemoc domowa wobec dzieci
Brytyjskie badanie pokazało, że w czasie pandemii rośnie liczba przypadków krzywdzenia dzieci w domach - o prawie 1500 proc. w porównaniu do poprzednich trzech lat. Najbardziej dotyczy to ubogich społeczności.
Specjaliści z Great Ormond Street Hospital For Children alarmują. W ciągu jednego miesiąca pandemii - między 23 marca a 23 kwietnia - zanotowali oni 1493 proc. więcej poważnych przypadków przemocy domowej wobec dzieci, niż wynosi średnia w tym samym okresie z ostatnich trzech lat.
23 marca zaczął się w Wielkiej Brytanii lockdown i czas społecznej izolacji.
To, co badacze odkryli, nazywają „cichą pandemią”.
Dziesięcioro dzieci (sześciu chłopców i cztery dziewczynki) w wieku od 17 dni do 13 miesięcy trafiło na leczenie z podejrzeniem urazu spowodowanego przemocą. Dla lat 2017 - 2019 roku, średnia dla tego samego okresu to 0,67.
Objawy, z powodu których szukano pomocy w klinice, były różne. U pięcioro dzieci pojawił się płacz utrzymujący się bez jasnego powodu. Czworo dzieci miało zaburzenia oddychania i straciło przytomność. U dwójki pojawiły się drgawki. Pięcioro miało rozległe siniaki. Tyle samo - opuchliznę na głowie. U jednego dziecka widoczne były ślady wielokrotnych otarć na skórze.
Dokładne badania wykazały szereg uszkodzeń. U 6 niemowląt lekarze wykryli podtwardówkowe krwawienie, opuchliznę mózgu u czworga, stłuczenie mózgu u czworga, u takiej samej liczby złamania w czaszce, u trojga - krwawienie podpajęczynówkowe i u takiej samej liczby - złamania kości w innych miejscach.
Rodziny dzieci mieszkały w rejonach o bardzo niskim statusie społeczno-ekonomicznym.
Tymczasem, jak zwracają uwagę naukowcy, istnieją skomplikowane powiązania między przemocą wobec dzieci, zdrowiem psychicznym, uzależnieniami oraz czynnikami społecznym i finansowymi.
Dwoje rodziców miało przy tym kryminalną historię, troje miało kłopoty ze zdrowiem psychicznym, a czworo problemy finansowe.
„Grupa ta odposiada opisom spotykanym w naukowej literaturze, jeśli chodzi o deprywację społeczno-ekonomiczną i problemy rodziców będące znaczącymi czynnikami ryzyka nadużyć. Oba te czynniki mogą być przybrać na sile pod wpływem stresu wynikającego z kwarantanny” - piszą autorzy opracowania opublikowanego na łamach pisma „Archives of Disease in Childhood”.
Ryzyko dodatkowo rośnie ze względu na to, że dzieci spędzają więcej czasu z rodzicami i mają mniej kontaktu z organami, które mogłyby wykryć zagrożenie.
Choć publikacja opisuje sytuację w jednym szpitalu - autorzy twierdzą, że odzwierciedla ona raporty z także innych, brytyjskich ośrodków.
Co więcej, ostrzegają, że podane zestawienie opisuje problem przemocy w zaniżony sposób.
„Te trzeźwiące liczby prawdopodobnie nie oddają w całości sytuacji, ponieważ ludzie unikają teraz szpitali. Na przykład dwójka rodziców, tłumacząc opóźnienie w szukaniu pomocy, powoływała się na strach przed SARS-Cov2. Zatem w cieniu szeroko opisywanej pandemii SARS-Cov2 trwa mniej zauważalna epidemia, z której medyczna społeczność musi dobrze zdawać sobie sprawę" - podkreślają autorzy publikacji.
Tymczasem dr Alison Steele, urzędniczka ds. ochrony dzieci w Royal College of Paediatrics and Child Health, które jest współwłaścicielem pisma „Archives of Disease in Childhood”, tak komentuje wyniki: „to wyjątkowo niepokojący raport. Ważne jest, aby dowiedzieć się, czy kolosalny wzrost liczby urazów głowy prawdopodobnie niezwiązanych z wypadkami, opisany przez specjalistów tego szpitala, można zobaczyć także w innych szpitalach w kraju”.
„Wiele z tych dzieci trafiło do szpitala, ponieważ wykazywały wyraźne oznaki, że coś z nimi się dzieje. Jednak bardzo martwimy się także o dzieci, które nie trafiły do lekarza, ponieważ ich urazy czy inne skutki przemocy lub zaniedbania można było łatwiej ukryć. Istnieje bardzo realne zagrożenie, że w czasie lockdownu dzieci przelatują przez sieć bezpieczeństwa ze względu na gorszy dostęp do wspierających je organizacji i mniej szans na kontakt z ludźmi spoza rodziny” - dodaje ekspertka.
Więcej informacji na stronach:
https://www.eurekalert.org/pub_releases/2020-07/b-sid070120.php
https://adc.bmj.com/content/early/2020/06/30/archdischild-2020-319872
Źródło: pap.pl
wstecz Podziel się ze znajomymi
Najdokładniejsze systemy satelitarnego transferu czasu
Nie zawsze zegar atomowy działa lepiej niż kwarcowy.
Ponad połowa chorych z SARS-CoV2 cierpi na długi covid
Przez długi czas może mieć takie objawy jak zmęczenie.
Uniwersytet Warszawski będzie kształcić kadry dla energetyki jądrowej
Przekazał Wydział Fizyki UW.
Recenzje