Tkanie genów
Już wtedy, trochę dla świętego spokoju, a bardziej – jak mówi – z szacunku dla społecznych odczuć, porzucił zaawansowane badania nad ziemniakiem. Przecież nie dlatego, że ten obiekt naukowego zainteresowania w zmodyfikowanej postaci mógł być w jakikolwiek sposób szkodliwy. Bo nie był, a wydana przez Komisję Europejską kilkanaście lat później zgoda na uprawę transgenicznej odmiany Amflora niejako to potwierdzała. Przeznaczona głównie do produkcji skrobi, stała się drugą, po kukurydzy MON 810, dopuszczoną do komercyjnej hodowli. Tyle że nie był to już polski ziemniak.
– Z przykrością muszę stwierdzić, że tak jak wtedy, tak i dziś, podawane informacje nie idą w parze z faktami. Społeczeństwo nie ma dostępu do rzetelnych, merytorycznych danych na ten temat, bo toną one w morzu plotek podsycających niczym nieuzasadnione obawy i lęki. Trudno więc dziwić się temu, że ludzie są uprzedzeni do GMO. Właśnie z szacunku dla nich nieco się „przebranżowiłem” – tłumaczy prof. Szopa-Skórkowski z Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Wrocławskiego i założyciel fundacji Linum, działającej na rzecz prozdrowotnego zastosowania produktów z lnu. To drugie nie jest tu bez znaczenia. Aby bowiem nie zaprzepaścić całkowicie dorobku z eksperymentów z ziemniakiem i innymi roślinami, spróbował wykorzystać je nieco inaczej. Tak, by ominąwszy szerokim łukiem społeczną niechęć do modyfikowanych genetycznie organizmów, dać jednocześnie namacalny powód do ich akceptacji.
Idąc tym tropem, postanowił genami owego ziemniaka, ale także południowoamerykańskiej petunii, wybranych bakterii i grzybów z rodziny Aspergillus , ulepszyć właśnie len. Roślina ta – jedna z pierwszych udomowionych przez człowieka – jak mało która wydawała się odpowiednia do badań aplikacyjnych, niezwiązanych z żywnością. Od zawsze eksploatowana była przecież w dwójnasób. Oprócz tego, że z nasion wytłaczano olej znajdujący zastosowanie w przemyśle chemicznym bądź spożywczym, to z łodygi, oby jak najdłuższej, pozyskiwano włókna używane w produkcji tekstyliów. Próżno szukać drugiej tak uniwersalnej rośliny. A mimo to z czasem przegrała konkurencję. Z bawełną, która okazała się ekonomiczniejsza i jakościowo lepsza, oraz rzepakiem. Areał upraw lnu w Polsce malał drastycznie i z rzędu dziesiątek tysięcy hektarów w latach 70. XX wieku obecnie zostało ledwie kilkaset, głównie w województwach dolnośląskim, lubelskim i lubuskim. Bez wątpienia len znalazł się w odwrocie.
Autor: Mariusz Karwowski
Źródło: http://forumakademickie.pl