Studenci nierealnymi optymistami w postrzeganiu koronawirusa
Efekt tzw. nierealnego optymizmu w postrzeganiu siebie jako mniej narażonego na zarażenie się koronawirusem zaobserwowali naukowcy z Uniwersytetu SWPS wśród studentów badanych na początku marca. Wnioski opublikowali w "Journal of Clinical Medicine".
Badanie ankietowe wśród 171 studentów przeprowadził zespół psychologów pod kierownictwem prof. Dariusza Dolińskiego i prof. Wojciecha Kuleszy z Uniwersytetu SWPS. Wykonano je w trzech etapach: przed ogłoszeniem pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce (2-3 marca), bezpośrednio po tym ogłoszeniu (5-6 marca) i kilka dni później (9–10 marca).
Zadaniem ankietowanych była subiektywna ocena ryzyka zakażenia koronawirusem i prawdopodobieństwa, że przytrafi się to przeciętnemu studentowi tej samej płci.
Jak czytamy w informacji przesłanej PAP przez Uniwersytet SWPS, wyniki wykazały, że kobiety szacują, że prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem jest znacznie wyższe niż myślą o tym mężczyźni. Badanie ujawniło występowanie nierealistycznego optymizmu, które zaobserwowano głównie u mężczyzn we wszystkich trzech pomiarach, ale także u kobiet w dwóch ostatnich pomiarach.
"Ten wynik jest ważny dla ekspertów ds. zdrowia, którzy są odpowiedzialni za nakłanianie ludzi do przestrzegania przepisów dotyczących dystansu społecznego, zakładania masek w celu zatrzymania infekcji i pozostania w domu. Nierealistycznie optymistyczni ludzie mogą być mniej skłonni do stosowania się do wyżej wymienionych zaleceń, powodując szerokie rozprzestrzenianie się koronawirusa" - podkreślono w przesłanej informacji.
"Ważnym czynnikiem wpływającym na wielkość występowania efektu nierealnego optymizmu jest wiara w możliwość kontroli danego zjawiska i przekonanie, że mamy na nie wpływ. Porównując obecną pandemię do strachu po wybuchu reaktora jądrowego lub trzęsienia ziemi, wydaje się, że obie te sytuacje związane były z poczuciem braku kontroli. W przypadku wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu ludzie mogli działać, zmniejszając prawdopodobieństwo zachorowania na chorobę popromienną. Z kolei trzęsienie ziemi jest zjawiskiem, któremu trudno przeciwdziałać, nie da się go kontrolować" – tłumaczy cytowany w komunikacie prof. Dariusz Doliński.
Jak zaznaczono w opisie wyników badania, przypadek, który analizowali naukowcy podczas pandemii koronawirusa jest inny, bo element zaskoczenia był mniejszy. Zwrócono uwagę, że o rozprzestrzenianiu się wirusa w Chinach Polacy usłyszeli jeszcze w grudniu 2019 r., następnie stopniowo otrzymywali informacje o jego pojawieniu się w różnych krajach europejskich, a dopiero po długim czasie dowiedzieli się, że pojawił się także w Polsce. Służby poinformowały obywateli też, że częste mycie rąk i unikanie większych zgromadzeń (lub całkowite pozostanie w domu) może wyraźnie zmniejszyć prawdopodobieństwo zachorowania. Wiadomo też było, że najbardziej narażone są osoby starsze oraz mające choroby przewlekłe.
"Przekonanie (przynajmniej częściowe) o kontroli tego stanu mogło zatem sprzyjać rozwojowi nierealistycznego optymizmu" - podkreślono w komunikacie Uniwersytetu SWPS.
Źródło: pap.pl
wstecz Podziel się ze znajomymi