W polskim przemyśle chemicznym brakuje innowacyjności. To opinia, z którą zgadzają się niemal wszyscy. Różnice zdań pojawiają się dopiero wtedy, gdy poszukiwane są przyczyny trwającego kryzysu i przedstawiane propozycje wyjścia z niego. Problemem są nie tylko niewystarczające środki finansowe, ale jeszcze bardziej brakuje umiejętności ich wydawania oraz nowatorskich pomysłów, na realizację których pieniądze w ogóle mogłyby być przeznaczane. Natychmiastowej poprawy wymaga też współpraca pomiędzy przemysłem a nauką.
Jako najbardziej innowacyjne przedsiębiorstwo w sektorze chemicznym klasyfikowany jest BASF. Niech zatem stanowi punkt odniesienia dla dalszych analiz. Niemiecki koncern posiada rozwiniętą sieć innowacji obejmującą prawie 10 tys. badaczy, pracujących w 70 ośrodkach badań i rozwoju rozsianych po całym świecie. W 2011 r. BASF złożył wnioski o rejestrację 1050 nowych patentów. Lepszego wyniku nie zanotowała żadna inna firma chemiczna. Dla porównania, liczba polskich patentów, i to bez podziału na branże, oscyluje średnio wokół 200 rocznie. Procentowo wygląda to jeszcze bardziej dramatycznie, bo z Polski pochodzi jedynie 0,1–0,2% rocznego dorobku światowego w dziedzinie patentów.

Polska przeznacza rocznie na innowacyjność 0,53% PKB (także bez podziału na branże), co stanowi ok. 1,2 mld euro. Większość krajów europejskich na badania i rozwój wydaje ok. 2% swojego PKB. Poza Europą jest podobnie. Stany Zjednoczone wykładają rocznie na innowacje 350 mld euro, a Chiny – 14 mld euro.
Jak zauważa ekonomista Krzysztof Rybiński, w latach 2007 - 2013, nasz kraj otrzymał ponad 67 mld euro w ramach polityki spójności. 8 mld z tej kwoty miało iść na wspieranie innowacyjności. Upłynęło sześć lat i zamiast postępu mamy regres. W latach 2004 - 2006 ponad 23% firm przemysłowych wdrażało innowacje produktowe i procesowe. W 2012 r. było to już tylko 17% firm. Jak widać, unijne fundusze nie pomogły, choć z wyliczeń Ministerstwa Gospodarki wynika, że od momentu przystąpienia Polski do UE wskaźnik wydatków na działalność innowacyjną w stosunku do PKB wzrósł ponad cztery razy.
W zgodnej ocenie branżowych specjalistów, krajowy przemysł chemiczny nie będzie w stanie w przyszłości rywalizować z międzynarodową konkurencją w zakresie lepszego dostępu do surowców lub też niższej ceny ich pozyskiwania. Szansy na poprawę swojej pozycji powinien szukać właśnie w podniesieniu innowacyjności. W przeciwnym razie będzie się utrzymywać obecna sytuacja, w której dominować będzie produkcja i eksport produktów niżej przetworzonych o niskiej wartości dodanej. Produkty wysoko przetworzone o dużej wartości dodanej w dalszym ciągu będą importowane z zagranicy.
Wśród powodów niedostatecznego inwestowania w innowacje chemiczne wymienia się przede wszystkim wysokie koszty wdrożeń oraz słabo przygotowane zaplecze badawczo-rozwojowe przedsiębiorstw z branży chemicznej.
Jakie są szanse na zmianę takiego obrazu?
– Zajmujemy w Unii Europejskiej odległe miejsce, patrząc na udział kosztów na badania i rozwój w PKB. W wydatkach na innowacyjność na świecie przodują firmy chemiczne, podczas gdy u nas w kraju są to firmy komputerowe i banki. Powinniśmy mieć większe nakłady ze strony przemysłu. Pożądany model finansowania to taki, gdy dwie trzecie środków na badania i rozwój pochodzi z przemysłu, a jedna trzecia z budżetu. U nas te proporcje są odwrócone. Jako Polska Izba Przemysłu Chemicznego proponujemy zwolnienia podatkowe, bo bez nowych rozwiązań kwestii innowacji nie poprawimy - uważa Wojciech Lubiewa - Wieleżyński, prezes PIPC. - Źle się też dzieje, że nie ma polskich firm w dużych projektach europejskich utworzonych z myślą o innowacjach. Przykładem jest program SPIRE (ang. Sustainable Process Industry Resources and EU-nited), dążący do uzyskania oszczędności surowcowej i energetycznej.
Tagi:
przemysł chemiczny,
innowacyjność,
laboratoria,
laboratorium,
lab
wstecz
Podziel się ze znajomymi