Strategia wejścia na nowe rynki przez polskie firmy kosmetyczne
Polska branża kosmetyczna ma znaczący i rosnący udział w krajowym eksporcie – 7,6 mld zł w 2012 roku, 5% więcej niż rok wcześniej. Dlatego warto przyjrzeć się, jakie strategie międzynarodowej ekspansji są realizowane przez jednych z kluczowych graczy przemysłu kosmetycznego. Znaczący udział w eksporcie mają globalne koncerny posiadające zakłady produkcyjne w Polsce, m.in. Avon, Oriflame czy L'Oreal.
Jednak eksport wewnątrz grup jest aspektem operacyjnym i nie może
stanowić przykładu strategicznego wejścia na nowe rynki. Drugą znaczącą
grupą są polskie firmy kosmetyczne, takie jak Inglot, Dr. Irena Eris,
Oceanic czy DAX Cosmetics. Analiza działań tych czterech firm tworzy
dosyć dokładny obraz tego, jak eksportuje się polskie kosmetyki.
Polskie firmy stosują raczej ostrożne strategie ekspansji
międzynarodowej. Spektakularne przejęcia spółek zagranicznych lub
strategiczne partnerstwa nie mają raczej miejsca. Częściej jest to
nawiązywanie kontaktów z partnerami handlowymi, lokalnymi dystrybutorami
lub większymi sieciami handlowymi. Dotychczas polskie firmy inwestowały
w rozwój i jakość produktów, czyli atrakcyjność, która razem z ceną
jest istotna przy wchodzeniu na nowe rynki. Wyjątkiem jest Inglot, który
odniósł największy sukces zagraniczny dzięki większym inwestycjom w rozwój i franczyzowej sieci markowych salonów.
Firmy, które decydują się skoncentrować na eksporcie, mogą wyciągnąć
kilka korzyści. Po pierwsze, jest to źródło dodatkowego przychodu w sytuacji, kiedy lokalny rynek jest już zagospodarowany. Obecność na
rynkach zagranicznych minimalizuje ryzyko związane ze spowolnieniem lub
negatywną dynamiką rynkową, jaka jest prognozowana dla Polski i większości rozwiniętych krajów europejskich. Firmy kosmetyczne wciąż
mogą sięgnąć po potencjał rynków rozwijających się.
Zapewnienie przychodów w obcych walutach, szczególnie euro, dodatkowo
zabezpiecza firmę przed rosnącymi kosztami materiałów i produkcji
ponoszonymi w euro w przypadku zmiany kursów walut. Pomimo istotnych
korzyści, większość polskich firm jest na wczesnym etapie ekspansji
zagranicznej.
Inwestycja w zagraniczne kanały dystrybucji
Jedną ze strategii rozwoju eksportu jest aktywny rozwój i kreowanie
kanałów dystrybucji: sieci sklepów własnych, franczyzowych, sklep
internetowy lub budowanie danej kategorii w istniejących sieciach
handlowych. Takie działania pomagają budować rozpoznawalność i postrzeganie marki oraz wykorzystać posiadane doświadczenie w docieraniu
do klienta. Dodatkowo ograniczone są koszty pośredników i obecność
konkurencyjnych produktów na półce. Odpowiednio skoncentrowane i ukierunkowane inwestycje w rozwój dystrybucji mogą przynieść znaczące
korzyści.
Najlepszym przykładem firmy kosmetycznej, która realizuje taką politykę
jest Inglot. W jego przypadku konsekwentnie prowadzona strategia
eksportowa przynosi dzisiaj 40% zysków firmy. Ekspansja na nowe rynki
firmy Inglot opiera się na franczyzowej sieci sklepów pod marką własną w centrach i na ulicach handlowych. Partnerzy handlowi płacą za towar,
wyposażenie salonu oraz prawa do korzystania z marki. Pierwszy taki
punkt został otworzony w 2003 roku w Montrealu. Do dzisiaj powstało
ponad 330 salonów w 46 krajach na 6 kontynentach, z czego ponad 150 poza
Polską. Licznik wciąż bije – Inglot otwiera rocznie około 30 nowych
punktów. Głównym rynkiem są Stany Zjednoczone, gdzie znajduje się aż 30
salonów. Firmę znajdziemy także na Ukrainie, w Malezji, Libanie czy
Argentynie, a od niedawna także w Holandii.
Po okresie silnej ekspansji na rynki międzynarodowe, Inglot zaczyna
wzmacniać pozycję i rozpoznawalność marki. Obecnie planowana jest
inwestycja 1,5 mln dol. w elektroniczną, dynamiczną reklamę o powierzchni 200 m2 na Times Square, gdzie reklamują się największe
światowe koncerny, takie jak Coca-Cola czy M&M's. Istotnym elementem
jest także nawiązywanie bezpośredniej współpracy z docelowymi grupami
klientów, którzy tworzą opinie o danej marce – na przykład z nowojorskim
Metropolitan Opera, gdzie najlepsi światowi wizażyści i gwiazdy operowe
używają pudrów i szminek marki Inglot. Wszystkie działania były
dotychczas nadzorowane przez Wojciecha Inglota, który zmarł w lutym tego
roku. Przyszłość firmy będzie zależeć od decyzji spadkobierców.
Potencjalni eksporterzy kosmetyków mogą się wiele nauczyć od Inglota.
Po pierwsze, franczyzowa sieć dystrybucyjna pozwala uniknąć kosztów
pośredników, w pełni kontrolować wizerunek marki, a także zapewnić sobie
szybszy dopływ gotówki. Inglot prowadzi także sklepy internetowe w 7
kluczowych krajach, co pozwala skorzystać z rosnącego trendu e-commerce
przy stosunkowo niskich kosztach. Firma świadomie wykorzystuje
możliwości, jakie daje bycie rodzinną firmą, znacznie mniejszą niż
międzynarodowe koncerny. Dzięki temu ma szansę szybko wprowadzać nowości
produktowe – innowacje pojawiają się w sklepach na całym świecie w ciągu 2 tygodni, a dużym koncernom zajmuje to nawet 3 miesiące.
Utrzymywanie kosztów korporacyjnych na minimalnym poziomie i inwestowanie w R&D pozwala stworzyć przewagę kosztową i oferować
wysokiej jakości innowacyjne produkty w atrakcyjnych cenach.
Eksport kosmetyków masowych vs premium
Strategia dystrybucji w znaczący sposób zależy od pozycjonowania
produktów. W przypadku produktów masowych ważnym aspektem jest stosunek
dobrej jakości do ceny, a inwestycja w markę i rozwój produktu nie jest
tak istotna, jak w przypadku produktów premium. Te ciężko wprowadza się
na nowe rynki, ponieważ wymagają większych inwestycji oraz czasu
potrzebnego na wypozycjonowanie marki i edukację konsumentów. Na rynkach
rozwiniętych, zagospodarowanych przez międzynarodową konkurencję,
trudniej jest wyróżnić swój produkt niż na rynkach rozwijających się.
Przykładem sukcesu eksportu polskich kosmetyków premium jest firma Dr.
Irena Eris, która w 2012 roku dołączyła do Comité Colbert,
stowarzyszenia 75 najbardziej luksusowych marek świata. Międzynarodowa
ekspansja firmy rozpoczęła się w 1989 r. od Stanów Zjednoczonych (wciąż
jest to dla niej główny rynek eksportowy), a produkty Dr. Irena Eris są
dostępne w ponad 1000 salonów kosmetycznych. Kosmetyki są eksportowane
do ponad 30 krajów w oparciu o współpracę z dystrybutorami, sieciami
sklepów kosmetycznych, aptek i supermarketów. Obecnie eksport stanowi
tylko 10% przychodów firmy, ale regularnie rośnie (wzrost o 40% w 2011
r.).
Strategia dystrybucji firmy zależy od pozycjonowania marki. Masowe
produkty Lirene trafiają na przykład do brytyjskiej sieci drogerii Boots
i niemieckiej sieci supermarketów Kaufland z silną pozycją w Europie
Centralno-Wschodniej. Zupełnie inną kwestią jest eksport luksusowej
marki Dr. Irena Eris, która na europejskim rynku musi konkurować z uznanymi markami. Jak twierdzi Henryk Orfinger, prezes zarządu firmy
"polskie pochodzenie nie pomaga". Przykładowo, sieci Sephora i Douglas
oferują kosmetyki Dr. Irena Eris w Polsce, ale na zachodnich rynkach już
nie. Firma jest obecna w Azji od 7 lat i od jakiegoś czasu próbuje
wejść do Chin, co jest długotrwałym i kosztownym procesem. Zdobycie
wymaganych atestów i certyfikatów dla każdego produktu zajmuje 2 lata i kosztuje około 5 tys. dol.
Źródło: http://www.chemiaibiznes.com.pl/
http://laboratoria.net/przemysl/17275.html